W obronie Sakury

Czyli tekst, który już dawno winien pojawić się na łamach tego bloga.

sak
http://steampunkskulls.deviantart.com/art/Sakura-Haruno-375922970

Nie ma to jak półroczny przestój z paroma tematami, które gdzieś ci tam świdrują w głowie, a ty nie masz pojęcia jak się za nie zabrać. To jest jeden z najgorszych elementów mojego pisania, bo o ile wiem mniej więcej co chciałabym przekazać, dużo trudniej jest mi przelać (przeklikać?) swoje myśli w odpowiednią ilość wyrazów. Winę za to ponosi pewnie ma mini-depresja, albo raczej marazm, który pojawił się bodaj na początku stycznia tego roku. Zamiast robić coś nie robiłam nic i wpadłam w kółko wzajemnego roztkliwiania. Porównałabym to do fragmentu z książki „Mały książę”, w której nasz bohater trafia na planetę pijaka. Pijak pił, żeby zapomnieć, że pije. Mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi*.

Jednak nie tylko kwestia własnej ułomności jest problemem w utworzeniu tejże notki. Bo powodem mej niechęci do pisania czegokolwiek o „Naruto” jest koszmarnie słaby koniec, który nijak ma się do przedostatniego rozdziału. Według Kishimoto wystarczy, że zamienisz z kimś po parę zdań i już możesz z nim/nią brać ślub. Pomijam też suchy jak pięta wątek współczesności ([spoiler] Naruto i laptop, to może jeszcze zróbmy z tego park rozrywki?[koniec spoilera]) i posklejane taśmą, bezpłciowe pairingi. To już George R.R. Martin lepiej radził sobie z odstrzeleniem niektórych postaci.

Ale wróćmy do Sakury, Sakury Haruno, sztandarowego chłopca do bicia serii. W sieci znajdziecie multum memów pod tytułem „w przeciwieństwie do Sakury, X będzie użyteczny”, albo komentarze w stylu „Sakura just die, bitch”. Przyznaję- jest pewna część cech, która wzbudza we mnie negatywne odczucia odnośnie tej pani, ale problem nie leży w postaci tylko w tym,  jak ją poprowadzono. Post obfitować będzie również w częściowe spoilery, więc jeśli nie chcecie wiedzieć nic o anime- i o tej osobie, odpuście sobie czytanie.

Bardzo ważnym elementem wpływającym na charakter owej kunoichi, będzie fakt, że była wyśmiewana. Nie z powodu zachowania tylko tego, że urodziła się z dużym czołem. Nie ma nic okrutniejszego, niż robienie żartów z wad fizycznych, na które nie ma się wpływu. Po tym, jak Haruno nabiera pewności siebie dzięki Ino, widać wyraźnie jaką obrała taktykę. Sakura często bowiem wpada w stany konkretnej wściekłości, zwłaszcza przy jej interakcji z Naruto, gdy na przemian wali go po głowie, albo kopie. W tych momentach miałam ochotę zrobić coś samej Sakurze, bo nie znoszę, kiedy ktoś wyżywa się na dziecku o statusie prawie, że sieroty. Czy jednak Haruno nie czyniła dokładnie tego samego, co jej prześladowcy (tylko w nieco inny sposób)? Wyszłabym z innym stwierdzeniem- ona rani tych, którym najbardziej na niej zależy.

Spójrzmy teraz na rodziców Sakury: nie wiemy o nich nic, poza tym, że w anime po parę razy słychać ułamek rozmowy. Nie rozmowy, tylko raczej podniesione głosy: mama Haruno ma głównie do niej o coś pretensje, generalnie częściej czuć ten negatywny wydźwięk, niż pozytyw. To prawdopodobnie zostało przez Sakurę wyniesione do tzw. życia codziennego, zwłaszcza jeśli chodzi o jej przyjaźń z Uzumakim. Przy czym zaczęłam się też zastanawiać nad jedną kwestią, czy ja też nie miałabym dosyć chłopaka, który robi głupie żarty i najczęściej tylko irytuje. Postrzeganie przez stereotypy to normalna część naszej egzystencji. Sakura nie różni się tym od przeciętnego człowieka z krwi i kości, może dlatego nie zawsze spotyka się z aprobatą? Ja też cierpię na częściowe (z angielskiego brzmi to dość wymownie) anger  issues, robiąc pewne rzeczy odruchowo, nie celowo.

Dalej: kwestia Sasuke Uchihy. Temat pchający Sakurę na tsunami internetowego hejtu, jakoby była osobą płytką i tak powierzchowną. Gdybym ja była 12-latką i miała w swej klasie chłopaka najlepszego w szkole- a w dodatku przystojnego, też pewnie bym się w nim zadurzyła. Sasuke zachowywał się bardzo dorośle jak na swój wiek, był inteligentny- czy to tak naprawdę straszne myśleć, że mógł powodować w innych cień zachwytu? Tutaj warto dodać, że im bliżej Naruto i Sakura poznawali historię Uchihy, chcieli przekazać mu odrobinę metaforycznego ciepła. W przypadku Sakury ważny wydaje się moment, gdy siedzi w szpitalu nad łóżkiem Sasuke i kroi mu jabłko. Haruno wie doskonale, że Uchiha skupia się tylko na jednej rzeczy i nie myśli o niej w kategoriach uczuciowo- cielesnych, ale wciąż uparcie nad nim stoi, żeby być dla niego matką. Ta chęć przelania rodzinnych zachowań jest poniekąd groteskowa, bo Sakura w obsesyjny sposób stara się dać ten rodzaj miłości, który wydaje jej się najwłaściwszy. To jest bardzo dołująca część tejże relacji, bo mam wrażenie, że autor nie miał ikry, by nie doprowadzić do jej totalnego rozerwania.

Zgadzam się również z opinią, że gdyby Sakura znalazła się w innej drużynie, byłaby w niej gwiazdą. Już w misji w Krainie Fal, Haruno najlepiej kontrolowała swoją czakrę, była również bardzo bystra i zarazem zdolna. Pech chciał, że miała u siebie dwie główne postaci (serii), geniuszy w dziedzinach, rosnących w swych umiejętnościach w sposób tytaniczny. Dlatego właśnie Sakura mówi o swej bezużyteczności, bo czuła, że nie umiała zrobić nic, aby ochronić swych przyjaciół.

W Shippuudenie nasza bohaterka z odcinka na odcinek spada coraz bardziej w odmęty fabularnej ignorancji. Owszem- szkoliła się u Tsunade, jest naprawdę silna, rozwala ciosami skały i stała się medycznym ninja. Ale czy znalazła taki czas antenowy, by zaskarbić sobie widza? Nie sądzę. Mając w swym umyśle zaburzony obraz Sasuke, popadała w coraz większą paranoję, co jest zrozumiałe przy jej wieku i miłosnym doświadczeniu. Szkoda było widzieć brak pomysłu na jej eksplorację, co dotyczy zresztą lwiej części postaci pobocznych (np. Neji Hyuuga). W końcowej bitwie, Sakura dołącza do naszej męsko-męskiej dwójki, będąc niczym legendarny Sannin z dawnych opowieści.

Wszystko jednak psuje (napiszę to znowu) doczepiony, dziwny wątek, czyli rozdział siedemsetny. Jeżeli ktoś myślał, że spełniło się marzenie Sakury, chyba nie miał do czynienia z dobrym zakończeniem serii. Naruto został wręcz wyprany z osobowości, nie poświęca czasu swoim dzieciom i rodzinie- co jest kuriozalną wręcz refleksją, biorąc pod uwagę jego trudne dzieciństwo. Sasuke zamienił się w swojego ojca, włóczy się po lesie**, wypiął się na swe potomstwo, zostawiając Sakurę samopas. Zarówno bowiem Hinata, jak i Sakura sprawiają wrażenie smutnych, dryfujących gdzieś poza sferą realną. Mam wrażenie, że takie zwieńczenie mangi po prostu znęca się nad osobą Sakury, dziewczyny, której główną wadą było to, że miała wady. Ciężkie to jest dla każdego, kto choć w minimalnym stopniu się z nią zżył i ją rozumiał, bo nie zasługuje na tak byle jaki ending.

Chyba wyszła chaotyczna notka, ale hej- musiałam to z siebie wyrzucić.


*tu nie chodzi o to, że jestem alkoholiczką; mam nadzieję, że tak nie zabrzmiało

** Tajemnica Konoha Mountain, czujecie to?

6 uwag do wpisu “W obronie Sakury

  1. jakby zabrał się za to goethe to wyszłaby księga pt. cierpienia młodej sakury 😉 w starej serii którą oglądałem to ona zawsze wydawała mi się tam doczepiona jako dodatkowy element jakby ją autor po macoszemu traktował w myśl podręcznika tworzenia mangi czyli bohater ma mieć ignorującą go obiekt uczuć no to damy na odczepnego 🙂

    1. Tzn. faktem jest, że autor od początku pisał, że nie brał pod uwagę Sakury jako głównej postaci kobiecej. Dopiero po jakimś czasie wysunęła się na piedestał, przy czym zauważalny był rozwój jej osobowości. Coś się potem popsuło, może ktoś stracił do niej serce? Zresztą jak słusznie zauważyła gdzieś Rinoasin z Neona, „Naruto” to seria, której uniwersum rozwijało się w trakcie tworzenia mangi, to nie jest zaplanowany fabularnie świat jak u Ody. Mi jest jednak żal tej bohaterki, bo mnie powoli mierziła ta fala wrednych komentarzy. Może coś w tym jest co napisałeś, że nie poprowadzono jej właściwie od początku do końca.

  2. O, a ja tworzę (i tworzę i tworzę i kiedyś stworzę:)) notkę o podobnej tematyce, tylko poświęconą księżniczce Bubblegum z Adventure Time, wygląda na to, że każdy fandom ma swojego chłopca do bicia;). Długo się zastanawiałam, czy brać się za czytanie Twojej notki bo Naturo skończyłam czytać gdzieś w okolicy śmierci Itachiego bo było coraz gorzej i gorzej, niby się dużo działo, ale nudziłam się koszmarnie. Ostatecznie zdecydowałam się przeczytać (głównie dlatego, że masa spoilerów z finału zalała już mnie przez sieć) i zgadzam się we wszystkich aspektach. Imo Sakura była ciekawszą postacią niż taka Hinata, nie wiem czemu jej fala hejtu nie zalała, straszliwie irytująca była (ach, jak ja miło wspominam rozdział, gdy Neji dał jej wycisk!:D). Ale jak to napisałam na początku – fandom musi mieć swojego chłopca do bicia i w tym przypadku padło na Sakurę, biedaczka!

    1. Nie znam Adventure Time- przyznam, że widziałam kiedyś fragment tej serii na Cartoon Network i szybko zmieniłam kanał, ale może się przemogę, skoro dość często o tym tytule wspominasz?

      Ja przez jakiś czas lubiłam postać Hinaty, bo jej trochę współczułam z tą nieśmiałością i ojcem, który jej nie doceniał, ale faktem jest, że z charakteru jest zbyt płasko zarysowana. Hyuugę nie zalewa fala, bo jej walor fizyczny ma w tym również duży wkład, no i ‚lubiła Naruto zanim stał się modny’.

      Ja też robiłam sobie przerwę od fabuły, a teraz jak znam zakończenie to średnio chce mi się wracać do anime.

  3. hinaty fala nie zalewa bo ten spokojny nieśmiały charakter budzi w męskiej części fandomu opiekuńcze instynkty;-D no i jak suzarro wspomniała lubiła kochała naruciaka zanim ktokolwiek inny to zrobił był o tym odcinek jakoś przed ich pierwszym starciem z gaarą gdzie w retrospekcji pokazano jak ona jako pierwsza z całej wioski do niego podeszła zaczęła rozmowę itd itd 🙂

Dodaj komentarz